ARCHIWUM
KONTAKT
---Spis artykułów. Kliknij aby rozwinąć---
Hubert Szymański,
2016-08-08 15:07:54SAAB 95 I Przyjaciele
Relacja Eweliny z 50-tych urodzin SAAB-a 95 Darka Kamińskiego:
Saab Darka i Lidii Kamińskich skończył 50 lat. Nie mogło to przeminąć bez echa i godnej oprawy. Opiekunowie szacownego Jubilata zaprosili więc do wspólnego świętowania rodzinę i zaprzyjaźnionych miłośników szwedzkiej motoryzacji. W ostatni długi, majowy weekend, po raz kolejny spotkaliśmy się na pięknych Kaszubach. Gospodarze, znani z talentu organizatorskiego, podarowali nam wspaniałe dni w doborowym towarzystwie i ciekawych miejscach.
Nie zabrakło również ulubionego, klasycznego saabowania po starannie przygotowanych trasach.
W sumie przejechaliśmy około 150 kilometrów. Do dworu w Bychowie przyjechały 3 załogi z Warszawy, 2 z Łodzi, 1 ze Świdnicy, 2 ze Szczecina i najliczniejsza grupa z Gdańska i okolic. Impreza trwała trzy dni i jak słusznie zauważył Darek, odwrotnie niż to zwykle bywa, z każdym dniem uczestników przybywało. Niektórzy przyjechali w „pełnym wymiarze” czyli na trzy dni. Inni dołączali w piątek i sobotę. Jeszcze inni tylko na sobotę. A byli też i tacy, którzy uczestniczyli tylko w sobotniej, urodzinowej kolacji.
Zaproszenie na imprezę przyjęli również zaprzyjaźnieni z Darkiem volviarze: Basia i Marian, którzy przyjechali Volvo PV 544 oraz Wiola i Sławek, właściciele Volvo P 1800. Obydwa auta bardzo starannie odrestaurowane. Formuła spotkania nie ograniczała się do aut zabytkowych, toteż uczestniczyły również auta współczesne – Volvo V 70 Krzysztofa i Marty, syna i synowej Darka i Lidii, a z bardziej współczesnych Saabów nie sposób było nie zauważyć Saabów 900, klasycznych „krokodyli” Mirka i Krzysia, Saaba 9-3 Coupe Janusza, 9-5 Aero Sławka i najnowszego 9-5 z 2011 roku, którym przyjechał Zbyszek z rodziną. W sobotę był to już niezły tłumek i 16 aut na parkingu.
Nie zabrakło również najmłodszych, którzy dzielnie dotrzymywali dorosłym kroku. Ninka, Szymek, Joasia i Julka byli świetnymi kompanami a ich niespożyta energia była wręcz zaraźliwa.
Jak wcześniej wspomniałam, trasy były przygotowane niezwykle starannie. Mogliśmy podziwiać malowniczo przeplatające się pola, lasy, łąki a urozmaicona rzeźba terenu uatrakcyjniała przejazdy. Każdy postój wiązał się z odwiedzeniem ciekawego miejsca i spotkania z osobą, która o miejscu tym wiedziała dosłownie wszystko i w sposób interesujący o nim opowiadała. A teraz pokrótce o tym gdzie byliśmy i co widzieliśmy.
Na początek największa w Polsce elektrownia szczytowo-pompowa „Żarnowiec”.
Po potężnym obiekcie oprowadził nas pracownik i wielki pasjonat energetyki oraz Saabów
Pan Lech Adamczewski, prywatnie posiadacz Saaba 9-3 z 2008 roku. Na trasie przejazdu, wzdłuż Jeziora Żarnowieckiego, zatrzymaliśmy się też w Kartoszynie gdzie znajdują pozostałości po nieukończonej budowie elektrowni jądrowej. W Żarnowcu zwiedziliśmy jeden z najważniejszych zabytków Kaszub, Opactwo Benedyktynek. O gotyckiej świątynni oraz historii cysterek i benedyktynek na Pomorzu, opowiedziała przesympatyczna siostra Weronika. Tego samego dnia zawitaliśmy również do Ciekocinka, małej osady kaszubskiej z przepięknym kompleksem parkowo-pałacowym. Aż trudno uwierzyć, że pałac z 1910 roku, zanurzony w soczystej zieleni dębowo-bukowego parku, jeszcze kilkanaście lat temu był kompletną ruiną. Właściciele z wielką pieczołowitością i dbałością o szczegóły przywrócili go do dawnej świetności i stworzyli bajeczne miejsce do wypoczynku. Harmonijne połączenie biedermeiera, secesji i art deco sprawia, że wnętrza tego obiektu są wręcz niesamowite. Trochę wyobraźni i bez trudu można cofnąć się w czasie. Bardzo ciekawie opowiadał nam o obiekcie Marian Kwapiński, posiadacz Volvo PV 544, który zna właścicieli pałacu i swego czasu pomagał od strony konserwatorskiej w przywracaniu mu dawnego, niepowtarzalnego wyglądu.
Integralną częścią ciekocińskiego kompleksu jest stadnina koni sportowych. Nasza wizyta zbiegła się z trwającymi SK Ciekocinko cyklicznymi, międzynarodowymi zawodami w skokach przez przeszkody – Baltica Tour. Zakosztowaliśmy więc atmosfery zawodów hippicznych z podziwem obserwując zmagania na parkurach. Konie, dżokejki i dżokeje prezentowali się wspaniale.
Kolejny dzień jubileuszowego spotkania był równie ciekawy i intensywny. Na trasie przejazdu znalazła się Krokowa, gniazdo rodowe znamienitej, pomorskiej rodziny Krokowskich/von Krockow. Obecnie w zamku mieści się hotel, muzeum, siedziba fundacji „Europejskie Spotkania” a także Kaszubskie Centrum Kultury Krokowa. Na okoliczność naszej wizyty w Krokowe, Pani Kustosz Grażyna Patryn, specjalnie dla nas otworzyła i oprowadziła nas po muzeum. Normalnie jest udostępniane zwiedzającym dopiero od lipca. Z Krokowej przez Karwię przejazd do Jastrzębiej Góry, gdzie zatrzymaliśmy się w najdalej wysuniętym na północ punkcie Polski zwanym Gwiazdą Północy. Potem kierunek Puck. Po drodze zamek w Rzucewie. Neogotycki obiekt został wzniesiony w pierwszej połowie XIX wieku przez majora von Below w miejsce zniszczonego zamku należącego niegdyś do rodu Bolszewskich, Wejherów, Radziwiłłów, Sobieskich i Przebędowskich. Przez zamkowy park można dotrzeć nad brzeg Zatoki Puckiej.
Do Pucka wjechaliśmy z fasonem w asyście Straży Miejskiej oraz dwóch szwedzkich samochodów wojskowych z lat siedemdziesiątych. Nasze klasyki wzbudziły zainteresowanie wśród mieszkańców i turystów. Obrazek to niezwykle miły i dla oka i dla serca właścicieli. W Pucku zaopiekował się naszą grupą genialny przewodnik Pan Jan Piotrowicz. Podczas długiego spaceru ciekawie opowiadał o najważniejszych zabytkach i historii miasta. A opowiadać było o czym . Miasto stanowiło bazę floty kaperskiej, ustanowionej przez Zygmunta Augusta. Stąd też Wazowie wyruszali po koronę szwedzką. Jednak najważniejszym wydarzeniem z którym związany jest Puck są Zaślubiny Polski z Morzem, których dokonał generał Haller, 10 lutego 1920 roku. Miasto pożegnaliśmy późnym popołudniem by dotrzeć jeszcze w jedno miejsce. Tutaj należą się szczególne podziękowania dla Mirka Korca, który zainspirował nas do przyjazdu w Lasy Piaśnickie w pobliżu Wejherowa. To właśnie tu w pierwszych miesiącach wojny, od jesieni 1939 do wiosny 1940, Niemcy wymordowali od 12 do 14 tysięcy ludzi, w tym przedstawicieli polskiej inteligencji z Pomorza Gdańskiego. Wstyd się przyznać ale pierwszy raz usłyszałam o Piaśnicy- piękny las a wśród drzew wiele zbiorowych mogił, tragedii ludzkiej i cierpienia. Mirek, jeszcze raz dziękuję w imieniu wszystkich za szczególną lekcję historii.
Po powrocie do dworu w Bychowie dzień się dla nas jeszcze nie skończył. Czekała nas prawdziwa urodzinowa kolacja z tortem, toastami, prezentami i to nie tylko dla jubilata, jednym słowem „wielki dzwon” (nie mam na myśli nadmiernego spożycia napojów wyskokowych).
Wśród uhonorowanych znaleźli się Państwo Korcowie za przebycie najdłuższej trasy ze Świdnicy oraz najmłodsi uczestnicy jubileuszowego spotkania. Było wiele niezwykle miłych momentów, może nawet wzruszających jak wspomnienia o Eriku Carlssonie – właśnie mijała pierwsza rocznica jego śmierci- człowieku niezwykle pogodnym, serdecznym i jakże ważnym dla naszej saabowej społeczności. Darek nie zapomniał też o Krzysztofie Klenczonie, liderze zespołu Czerwone Gitary i Trzy Korony, którego jest wielkim fanem. W tym roku, w kwietniu minęła 35 rocznica jego odejścia.
Nie mogę pominąć jeszcze jednej istotnej kwestii. Mieliśmy na urodzinach muzykę na żywo i to w wykonaniu Darka Kamińskiego. Wiedziałam, że jest człowiekiem talentów wielu ale nigdy nie podejrzewałabym go o umiejętność gry na akordeonie. Ogarniał to znakomicie.
Urodziny trwały do późna a wraz z nimi niekończące się rozmowy. Trudno było się rozstać.
Lidio, Darku, jeszcze raz dziękujemy za perfekcyjnie przygotowane spotkanie, czas, opiekę a przede wszystkim serdeczność. Nie wiem jak to zrobiliście bo nawet pogoda dopisała i nikt z nas nie miał awarii. Niezwykle miło było u Was gościć po raz kolejny. W skrytości ducha czekamy na kolejne urodziny – 51. Uda się?