---Spis artykułów. Kliknij aby rozwinąć---
87. rocznica urodzin Erika Carlssona
Pat Moss
Carlsson z dachu
Wywiad z Erikiem Carlssonem
Carlsson
Hubert Szymański, 2014-03-18 21:12:33

Carlsson z dachu

Erik Carlsson. Człowiek legenda. W drugiej połowie lat 50. przebojem wszedł do świata rajdów samochodowych wprowadzając nowy, nieznany dotąd styl jazdy. Pozostawał na szczycie przez dekadę aż do zakończenia czynnej kariery zawodniczej. Cała kariera Carlssona to starty SAAB-ami. Pomimo wielu intratnych propozycji pozostał wierny szwedzkiemu producentowi popularnych aut rozsławiając je na całym świecie. W pełni zasłużył na przydomek „Mr.SAAB”.
Urodził się w 1929 roku w Trollhättan, gdzie dwadzieścia lat później powstała fabryka produkująca SAAB-y. Pierwsze sukcesy odnosił w zawodach motocyklowych startując na Nortonie w barwach teamu Nyström, lokalnego dealera tej marki.
Na początku lat 50. odkupił od bankrutującego farmera używanego SAAB-a 92 z dwucylindrowym 25-konnym silnikiem o pojemności 764 cm3 i od razu zaczął startować w lokalnych rajdach. Tak zaczął się trwający do dziś związek Carlssona ze szwedzką marką.
Wkrótce okazało się, że styl jazdy młodego Szweda przynosi nadspodziewane efekty nawet w tak wolnym aucie jak jego dwusuw. Kluczem do sukcesu okazała się ...jazda bez hamowania! Silnik był zbyt słaby, by ponownie szybko rozpędzić auto, poza tym by zapewnić jako taką dynamikę wymagał stale wysokich obrotów. Carlsson hamował więc dopiero wtedy, gdy było to absolutnie konieczne (a nawet później!). Wymyślił też hamowanie lewą stopą, by prawa mogła wciąż wciskać gaz utrzymując silnik na wysokich obrotach.
Już po dwóch latach Carlsson został rajdowym mistrzem zachodniej Szwecji pokonując wielu zdecydowanie bardziej doświadczonych kierowców w znacznie mocniejszych autach. Ta sytuacja stała się normą przez kolejne lata.
Równie szybko jego sukcesy zostały dostrzeżone przez kierownictwo SAAB-a, które zaproponowało mu pracę w tworzonym właśnie fabrycznym zespole rajdowym.
W tym czasie Erik zapracował sobie na przydomek „Carlsson På Tacket”– dowcipne nawiązanie do bohatera powieści dla dzieci Astrid Lindgred „Karlsson z dachu”. Agresywna, dynamiczna jazda często kończyła się dachowaniem. SAAB miał jednak mocną, odporną konstrukcję i po dość łatwym postawieniu lekkiego auta na kołach można było zwykle kontynuować jazdę.
W 1955 roku wygrał SAAB-em 92 z podrasowanym 36-konnym prestiżowy skandynawski rajd Rikspokalen pokonując wiele mocniejszych aut.
W 1957 roku jadąc SAAB-em 93, już z trzycylindrowym dwusuwem 748 cm3, wyraźnie mocniejszym od dwucylindrowej jednostki SAAB-a 92 ale nadal cierpiącym na poważny brak mocy w stosunku do konkurencji (seryjnie 33 KM, w wersji rajdowej do 65 KM) odniósł pierwsze znaczące zwycięstwo w Rajdzie 1000 Jezior rozpoczynając pasmo sukcesów międzynarodowych.
Trzykrotne zwycięstwa w angielskim Rajdzie RAC, dwukrotne w Rajdzie Monte Carlo, sukcesy w rajdach Midnight Sun, Acropolis, San Remo, Niemiec i Czech, miejsca na podium w Safari, Rajdzie Polskim, Pucharze Alp czy w morderczych maratonach Spa-Sofia-Liège i Baja1000 wprowadziły go na zawsze do ścisłego panteonu największych gwiazd rajdów samochodowych.
Po najwyższe laury sięgał jadąc trzycylindrowymi SAAB-ami 96 i Sport z silnikami o pojemności 841 cm3 osiągającymi w zależności od wersji moc 70-85 KM (seryjnie 38-55 KM) . Mistrzostwo Carlssona oraz wyśmienite właściwości jezdne i legendarna „dzielność” tych aut pozwalały pozostawiać w polu znacznie mocniejsze samochody.
Za największe sukcesy Erika Carlssona uważa się dwa pod rząd zwycięstwa w Rajdzie Monte Carlo 1962 i 1963.
Zwłaszcza pierwsze dość niespodziewane zwycięstwo obiło się szerokim echem w świecie. Erik Carlsson wraz z pilotem Gunnarem Haggbomem jadąc 70-konnym SAAB-em 96 #303 do ostatnich chwil toczyli walkę z niemieckim asem Eugenem Böhringerem na Mercedesie 220 SE #257 z sześciocylindrowym silnikiem ponad dwukrotnie wyższej mocy. W trudnych zimowych warunkach, przy zmieniającej się co chwila pogodzie prowadzenie kilkukrotnie przechodziło z rąk do rąk.
Carlsson wyraźnie wygrał odcinek specjalny na oblodzonej przełęczy Col du Granier pokonując znacznie mocniejsze wozy Mercedes (Eugen Böhringer) i Sunbeam Rapier (Paddy Hopkirk). W Thorenc najszybciej zameldowały się inny Mercedes 220 SE (Hermann Kuhne) i Porsche (Hans Walter). Böhringer był trzeci, Carlsson tuż za nim. Kolejny odcinek specjalny wygrał sześciocylindrowy Austin-Healey 3000 (David Seigle-Morris) przed Böhringerem i Carlssonem.
Na słynnych podjazdach pod Col de Turini, tym razem o dziwo był suchy asfalt. Pomimo jazdy z pedałem gazu wciśniętym niemal bez przerwy w podłogę SAAB Carlssona musiał uznać wyższość znacznie mocniejszych i szybszych Mercedesów Böhringera i Waltera.
Prowizoryczna klasyfikacja przed ostatnim etapem dawała minimalne prowadzenie Carlssonowi o nikłe 5 sekund przed Böhringerem. Ostatecznie SAAB utrzymał prowadzenie podczas wieńczącego rajd wyścigu ulicznym.
Swój sukces w Monte Carlo Erik Carlsson powtórzył rok później. Jadąc SAAB-em 96 #283 z pilotem Gunnarem Palmem w wyjątkowo trudnych warunkach pokonał Pauli Toivonena (Citroen DS), Rauno Aaltonena (Mini Cooper) i 95 załóg, które ukończyły morderczy rajd (spośród 296 startujących).
Na początku lat 60. Carlsson zdominował rywalizację w zwyczajowo kończącym sezon rbardzo trudnym, przebiegającym zwykle gruntowymi duktami leśnymi zimowym rajdzie RAC wygrywając go trzy razy z rzędu.
W 1960 roku jadąc jeszcze trzybiegowym SAAB-em 96 #178 ze znanym brytyjskim pilotem Stuartem Turnerem jako jedyny nie przekroczył limitu czasu.
Rok później już czterobiegowy SAAB 96 #1 załogi Erik Carlsson – John Brown (znany dziennikarz motoryzacyjny) całkowicie zdominował rywalizację wyraźnie pokonując mocniejsze auta konkurencji (Austina-Healeya 3000 Pat Moss i Sunbeama Rapiera Petera Harpera). W 1962 roku Carlsson stając ponownie na najwyższym stopniu podium RAC zaliczył hat-trick. SAAB 96 #4 (Erik Carlsson – David Stone) wygrał 18 z 29 odcinków specjalnych pokonując Paddy’ego Hopkirka i Pat Moss (oboje na „dużych” Healeyach).
Choć nigdy nie wygrał w Afryce to należy również docenić osiągnięcia Erika Carlssona podczas startów w East African Safari. Zawsze plasował się w ścisłej czołówce tego piekielnie trudnego rajdu ale szans walki o ostateczne zwycięstwo pozbawiał go pech.
W 1962 roku (kiedy możliwość startu w Safari niejako „wygrał” zwyciężając w Monte Carlo) był szósty niemal seryjnym SAAB-em 96 #11 (pilot Karl-Erik Svensson).
W 1963 w wyniku zderzenia z mrówkojadem podczas nocnego odcinka specjalnego prowadzący SAAB 96 #4 (pilot Gunnar Palm) doznał uszkodzeń zawieszenia uniemożliwiających kontynuowanie jazdy.
Rok później w uznawanym za jeden z najcięższych w historii East African Safari Erik Carlsson (SAAB Sport #28, pilot Gunnar Palm) zajął drugie miejsce (z niewielką jak na afrykańskie warunki stratą do zwycięscy Peter Hughes, Ford Cortina GT) i wygrał swoją klasę.
W 1965 roku Erik Carlsson wystartował w Safari wraz ze swoim szwagrem Stirlingiem Mossem (SAAB Sport #68) ale nie ukończył rywalizacji (awaria Haldy).
W swoim ostatnim starcie w afrykańskim klasyku (1966, SAAB Sport #, pilot Torsten Åman) Carlsson znajdował się na prowadzeniu, gdy uderzenie kamienia wybiło dziurę w bloku silnika. Dalsza jazda była oczywiście niemożliwa.
Erik Carlsson zwyciężał również w wielu innych nie mniej prestiżowych rajdach: 1000 Jezior (1957), Niemiec (1959), Midnight Sun (1959), Acropolis (1961), San Remo (1964).
Sam wśród swoich największych sukcesów wymienia dwa drugie miejsca w maratonach Liège-Sophia-Liège (ponad 5000 kilometrów, prawie 100 godzin jazdy niemal non-stop!) w latach 1963 (SAAB 96 #60, pilot Gunnar Palm) i 1964 (SAAB Sport #52, pilot Gunnar Palm).
Mr.SAAB startował także w Rajdzie Polskim zajmując drugie miejsce w roku 1964 i trzecie rok później.
Pod koniec kariery Carlsson jeździł czterosuwowym SAAB-em 96 V4 (ostatnie zwycięstwo wraz z pilotem Torstenem Åmanem w Rajdzie Czech w 1967, Baja1000). Sporadycznie startował też w wyścigach prototypowym roadsterem SAAB Sonett Super Sport a także SAAB Sonett II (Puchar Alp 1966) z dwumiejscowym nadwoziem coupe.
Po zakończeniu startów Erik Carlsson został światowym ambasadorem marki SAAB. Wywiązuje się s tej roli znakomicie po dziś dzień (pomimo obecnej dramatycznej sytuacji szwedzkiej marki) wykorzystując swoją wielką charyzmę, osobistą skromność i otwartość. Fabryka odwdzięczała się swojemu mistrzowi wypuszczając od czasu do czasu na rynek limitowane, bardzo mocne wersje specjalne sygnowane nazwiskiem Carlssona.
Jego żoną była Pat Moss (1934-2008), siostra słynnego angielskiego kierowcy wyścigowego i serdecznego przyjaciela Carlssona Stirlinga Mossa. Była bodaj najlepszą kobietą w historii rajdów samochodowych. Startowała angielskimi autami koncernu BMC, Lanciami i oczywiście SAAB-ami.