---Spis artykułów. Kliknij aby rozwinąć---
Ogólnopolski Zlot Saab Klub Polska 13-15.03.2015r.
Motoclassic Wrocław 2014.
X Rajd Weteranów Szos w Mogilnie
Relacja do spotkania 3 x V4
IV Międzynarodowy Świętokrzyski Rajd Pojazdów Zabytkowych
Spotkanie Tomek i Hubert
Youngtimer Warsaw- rozpoczęcie sezonu 2014
Klasyczne Saaby w okolicach Wołomina i Kobyłki
Saabowe przedwiośnie

Ogólnopolski Zlot Saab Klub Polska 13-15.03.2015r.

Saab Carbon w Bełchatowie.
Skorzystaliśmy z zaproszenia SKP i na trzy dni opuściliśmy Wielkopolskę.
Wszyscy uczestnicy zlotu mieszkali w OSiR Waszkowizna, dzięki czemu całe dnie i wieczory spędzaliśmy razem. Nasze auto było jedynym dwusuwem.
Impreza została bardzo dobrze przygotowana a zadania podczas rajdu wprawiały zawodników w dobre humory. Umawialiśmy się na przyszłoroczną wspólną Mosinę.
Miłym akcentem spotkania była prezentacja pierwszego numeru "WIRAŻY" magazynu dużych prędkości,
pisma nam bliskiego, które prezentuje samoloty, motocykle i Saaby.
Tegoroczna aura pozwala nam spotykać się z Saabistami przez okrągły rok z czego korzystamy używając na zmianę wszystkich naszych samochodów.
http://belchatow.naszemiasto.pl/artykul/zlot-saab-w-belchatowie-zdjecia,3314325,gal,t,id,tm.html
http://www.ebelchatow.pl/content/saab-bełchatowski-zlot
http://www.belchatow24.tv/wiadomości/inwazja-saabów-w-bełchatowie

Motoclassic Wrocław 2014.

Po pobycie w Topaczu trzy lata temu, goszczeni przez Szanowną Właścicielkę, w terminie poza zlotowym postanowiliśmy w tym roku pojawić się na Motoclassic.
Warunki do spotkania motoryzacyjnego, spania, mycia rąk najlepsze w Polsce.
Dziesiątki hektarów niezwykle zadbanego parku, piękne aleje, staw i doskonałe pokoje hotelowe.
Organizator zadbał o to aby każdy uczestnik czuł się zaopiekowany i doceniony.
Wystawiane auta, samochody cywilne, przyczepy, hotel wszystko to w sąsiedztwie.
Program imprezy realizowany był ze szwajcarską dokładnością.
Kamer tv, telebimów, informacji medialnych bardzo dużo.
Bal w świetnym stylu, eleganckie towarzystwo, profesjonalna obsługa.
Przedstawiciele a właściwie redaktorzy naczelni wszystkich liczących się gazet motoryzacyjnych.
Byli mistrzowie sportów motorowych, dużo znajomych oraz właściciele muzeów nie tylko krajowych.
Auta i motocykle z najwyższej półki lecz i przedstawiciele KDL,u, militariów.
Płatne wejście dla publiczności w określonych godzinach, ochrona w garniturach, młodzi szczupli ludzie.
Pojazdów było 230, a jakie to zobaczcie proszę na zdjęciach.
Sonett otrzymał nagrodę, co jest zasługą wyłącznie auta. I to jemu sprawiło przyjemność.
Czuliśmy się podczas zlotu bardzo dobrze, za rok z całą pewnością się w Topaczu pojawimy.
Wracając wstąpiliśmy na Moto Piknik do Wir, w naszym sąsiedztwie. Było inaczej.
Krzysztof z Justyną.

http://youtu.be/N8IIHHB8ytA

X Rajd Weteranów Szos w Mogilnie

Nasz wiosenny kalendarz imprez rajdowych ma kilka stałych pozycji – jedną z nich jest Rajd Weteranów Szos w Mogilnie. W tym roku, w dniach 25-27 kwietnia, odbyła się jego jubileuszowa, X edycja. Wydarzenie to przyciąga co roku dużą grupę entuzjastów starej motoryzacji z całej Polski, rok rocznie rośnie też ekipa przybywająca na to wydarzenie z Warszawy i okolic.
Dla nas sam dojazd do Mogilna stanowi ważny element całego wydarzenia.
Jak co roku większość ekip jadących z Warszawy stawiła się o umówionej godzinie na rynku w Soho (czytaj Sochaczewie) i stamtąd wyruszyła kolumną do Mogilna. Trasa ta ma swoje stałe punkty: zdjęcie grupowe pod Domem Strażaka im. 40-lecia PRL w Guźlinie i wspólny obiad w zajeździe Łokietek pod Płowcami (to tam, gdzie była ta bitwa :).
W tym roku Warszawa i Stado Baranów wystawiło naprawdę mocną ekipę, której niezaprzeczalną perłą była Tatra 12 z 1928 roku (jako jedyna z racji wieku i osiągów zasłużyła na przytulną lawetę). My również wzbudzaliśmy nieraz małą sensację naszym czarnym Saabem 96 2T z 1964 roku, pięknie wystylizowanym na Saaba Sport w Kańczudze :)

Na miejsce dotarliśmy grubo po zachodzie słońca. Nastąpiła szybka rejestracja i rozjazd do miejsc zakwaterowania. Baza rajdu jest co roku w tym samym miejscu w Zespole Szkół w Bielicach pod Mogilnem, ale zawodnicy są kwaterowani w trzech miejscach: w bazie rajdu, w OSiR „Dworek Gozdawa” oraz w Klasztorze w Mogilnie. Tym razem komandor rajdu jak Dobry Pasterz umieścił całą naszą warszawską reprezentację w klasztorze.
W sobotę 26 kwietnia o godzinie 9.00 rano, zebraliśmy się wszyscy na stołówce w Bielicach na uroczystym otwarciu raju połączonym z odprawą. Start pierwszej załogi odbył się o godzinie 10.00.
Zaczęła się prawdziwa zabawa! Jako że, mieliśmy bardzo wczesny numer startowy (05) na trasę wyruszyliśmy niemal od razu. Na starcie otrzymaliśmy wszystkie materiały (czas na wstępne zapoznanie się wynosił ok. minuty) i w drogę.
Trasa rajdu była podzielona na trzy odcinki (pierwszy ok. 35km - 110 minut, drugi ok. 13km – 40 minut i trzeci ok. 46 km – 120 min.). Podczas przejazdu trzeba było odnajdywać zdjęcia i umieszczone na drzewach SPKP-y oraz odpowiadać na zadane w initererze pytania.

Dodatkowo napotykaliśmy na zabawowe próby sportowe, sprawdzające najróżniejsze umiejętności m.in. praktyczne: z zakresu pierwszej pomocy, techniczne: dopasowywania nakrętek do śrub i określania ich rozmiaru, oraz zupełnie „od czapy”: strzelanie z procy, wykonanie slalomu z wózkiem dla lalek w alko-goglach. Zabawowe próby sprawdzały także naszą wiedzę z zakresu historii motoryzacji oraz znajomości kultowych polskich komedii . Odbyły się także klasyczne próby sportowe (w wydaniu typowym dla Mogilna) złożone manewrów z zakresu egzaminu na prawo jazdy oraz test BRD.
Po każdym odcinku mieliśmy chwilę odpoczynku. Dzięki temu poznaliśmy naprawdę urocze miejsca: camping GOSiR w Wilczynie oraz Izbę Pamięci Wsi, Młynarstwa i Rolnictwa „Wiatrak Koźlak”.
Po zakończeniu rajdu i wspólnym obiedzie w Bielicach czekaliśmy wszyscy na jubileuszowy „wieczór wspomnień”, który miał rozpocząć się o 20.00. Niestety miłe pogawędki pod chmurką przy samochodach przerwało nam nagłe pogorszenie pogody objawiające się uporczywą, nieprzyjemną mżawką. Po chwili namysłu wysłaliśmy delegację do kierowcy Ogórka (jednego z uczestników rajdu) czy nie zrobiłby z nami dodatkowego kursu do centrum Mogilna i z powrotem w ramach zabicia czasu – oczywiście kupilibyśmy bilety. Sukces, kurs miał się odbyć pod warunkiem zebrania minimum 15 pasażerów, co to dla nas. Na rzucone hasło „wycieczka Ogórkiem” ze wszystkich stron przybiegli przemoczeni ludzie i karnie ustawili się przy wejściu do Jelcza w kolejce po bilety. Po chwili PEŁEN autobus ruszył w stronę Mogilna, w środku przeważały rozmowy zaczynające się od „Pamiętam jak właśnie takim jechałem…”, „A pamiętasz jak takie jeździły w ...?”.
Wieczór wspomnień był przemiłym podsumowaniem dziesięciu lat rajdów i podziękowaniem dla ich Komandora (jedynego i niezawodnego) Krzysztofa Witczaka. Na środku sali pojawiły się dwa ogromne torty jubileuszowe i zgromadzeni przystąpili do ich konsumpcji. Komandor miał dla nas jeszcze jedną niespodziankę, ufundował specjalne wyróżnienia dla tych uczestników, którzy wzięli udział we wszystkich edycjach mogileńskiego rajdu byli to m.in. nasi koledzy ze Stada Baranów : Wiktor Paul i Kamil Pawłowski.
Następnego dnia po Mszy Św. w Klasztorze udaliśmy się do Bielic w celu sprawdzenia wyników, po drodze zahaczając o Muzeum Ziemi Mogileńskiej w Chabsku gdzie obejrzeliśmy wystawę "10 lat Rajdu Weteranów Szos po Ziemi Mogileńskiej".
O godzinie 11.00 wszyscy uczestnicy rajdu stawili się na parkingu przy Hali Widowiskowo-Sportowej w Mogilnie by wziąć udział w wystawie pojazdów zabytkowych. Chętni dodatkowo prezentowali swoje pojazdy w konkursie elegancji.
Około godziny 14.00 nastąpiło oficjalne ogłoszenie wyników, wręczenie nagród i oficjalne zakończenie rajdu. Podziękowaliśmy więc, raz jeszcze, Komandorowi, pożegnaliśmy się ze wszystkimi i już samotnie wyruszyliśmy w podróż powrotną do Warszawy, która przebiegła bez niespodzianek.
Do zobaczenia za rok w Mogilnie.

Marta i Bartek Kossowscy

(zdjęcia pochodzą z galerii strony Stada Baranów, autor Marcin „Wismar” Wiśniewski, logo rajdu pochodzi ze strony www.mogilno.pl)

Wyniki rajdu były następujące:

Kategoria SAMOCHODY:
MISTRZ RAJDU
nr 4 - Tatra 12 z 1928 r. Wiktor Paul / Artur Węgler, Warszawa, reprezentujący Automobilklub Polski i Stado Baranów
2. miejsce
nr 5 - SAAB 96 Sport z 1964 r. Bartłomiej Kossowski / Marta Kossowska, Warszawa, reprezentujący Automobilklub Polski i Stado Baranów
3. miejsce
nr 58 - Fiat 125p z 1974 r. Michał Barycza / Kamila Perzewska, Goleniów

Kategoria MOTOCYKLE:
MISTRZ RAJDU
nr 2 Honda VF750 z 1984 r. Rafał Szostakowski / Anna Klingofer, Warszawa
2. miejsce
nr 23 - MZ RT 125/3 z 1959 r. Tomasz Skoczylas / Maciej Skoczylas, Rzeszyn
3. miejsce
nr 22 - Junak M10 z 1957 r. Robert Jakubowski / Jacek Muracki, Bielice

WYRÓŻNIENIA ZA NAJLEPSZE MIEJSCA W POSZCZEGÓLNYCH KATEGORIACH WIEKOWYCH
„pre 45”
nr 4 - Tatra 12 z 1928 r. Wiktor Paul / Artur Węgler, Warszawa, reprezentujący Automobilklub Polski i Stado Baranów
„pre 60”
nr 95 Volvo z 1960 r. Mirosław Walczak / Magdalena Zajdel, Gruszczyn, reprezentujący Automobilklub Wielkopolski
„pre 70”
nr 5 - SAAB 96 Sport z 1964 r. Bartłomiej Kossowski / Marta Kossowska, Warszawa, reprezentujący Automobilklub Polski i Stado Baranów
„post 70”
nr 58 - Fiat 125p 1974 r. Michał Barycza / Kamila Perzewska, Goleniów

KONKURS ELEGANCJI
nr 43 - Polski Fiat 125p z 1977 r. Kamil Sobczyk / Patrycja Kowalczyk, Kalisz

KONKURS NA „MISTRZA BRZYDOTY”
nr 101 - Wartburg 353 z 1967 r. Bogdan Różycki / Kazimiera Różycka, Marki

KONKURS PUBLICZNOŚCI
nr 68 - JELCZ 706 RTO z 1985 r. Artur Lemański, Nakło, reprezentujący Muzeum Komunikacji w Paterku

Relacja do spotkania 3 x V4

W czwartek w ramach święta pracy postanowiliśmy z Jackiem K. i Grześkiem M. trochę popracować przy Jacka nowym aucie. Grzegorz oczywiście także pracował... przy grillu :) i oczywiście zrobił relację foto z naszego sympatycznego spotkania. Nasze małżonki rozmawiały i zadbały abyśmy z głodu nie padli.... nie samym Saabem przecież człowiek żyje.
Przede wszystkim wzięliśmy się za wymianę uszczelek pod deklami głowic V4. Niestety, jedna z nich była już tak zmęczona, że olej po prostu sobie wypływał na kolektor wylotowy, co przy rozgrzanym silniku skutkowało sporą ilością dymu... prawie jak z grilla :)
Okazało się, że rant jest nieco krzywy i trzeba było go delikatnie pod prostować. Korzystając z okazji, wymieniliśmy świece, kopułkę, palec rozdzielacza i przerywacz zapłonu i przewody.
Zostało jeszcze trochę rzeczy do zrobienia, ale wiadomo wszystko w swoim czasie. Postaraliśmy się na szybko przejrzeć co trzeba w najbliższym czasie zrobić a co zostanie na później.
Auto przez chwilę po odpaleniu nie równo chodziło i gasło. Okazało się, że trzeba było jeszcze podregulować i ustawić szczelinę na przerywaczu. Auto odpaliło i pojechaliśmy na jazdę testową po okolicy pod wołomińskiej.

Stwierdziliśmy, że fajnie będzie się pozamieniać i porównać nasze auta. Pomimo modelu tego samego z silnikiem V4 różnice są bardzo znaczące.
Nie tylko biorąc pod uwagę stylistykę naszych aut, ale i to jak auta się zachowują, prowadzą i do czego są stworzone w swoich obecnych wersjach.
Zacznijmy od nestora, czyli auto Jacka 96 długi nosek, pierwszy rok modelowy 1967 z silnikiem V4, myślę ze należy mu przypisać nazwę Rally - bo pasuje. Auto wcześniej w posiadaniu Tadeusza i przygotowane do sportu.
Przede wszystkim zaskakuje mocą i dynamiką. Jacka V4 wzbogacona o sportowy wałek, twarde sprężyny zaworowe, gaźnik dwu gardzielowy Webera, wydech 2" z lekkim tłumikiem na końcu. Tutaj czuć, że ta V4 potrzebuje mocnej nogi. Wydech mówi sam za siebie, powyżej 3 tys.obr auta zaczyna dopiero dostawać kopyta. Jazda z prędkościami po krętych drogach 90-100km nie stanowi dla tej 96 problemu, co za tym idzie oczywiście twarde niskie zawieszenie, ze stabilizatorem z przodu. Oczywiście pozostaje kosmetyka i wykończenie tego auta, ale to już w rękach Jacka, wiemy jakie są plany, uwierzcie auto będzie rewelacyjne :)
Drugie auto czyli moja 96L ze standardowym silnikiem 1.5 na gaźniku FoMoCo, co tu pisać...może przytoczę słowa Jacka, który miał okazję przejechać się tym autem.
Retro-Turystyka, czyli cichutko, mięciutko, wygodnie, bez wodotrysków jeżeli chodzi o osiągi. W tym aucie o to chodzi, zresztą sam dbam o to aby auto było jak najbardziej oryginalne. Na pewno trzeba bardziej się skupić na jeździe tym autem niż we współczesnych samochodach. Przyjemność z jazdy wzrasta wraz z pokonaniem kolejnych kilometrów.
Auto pomimo wieku zaskakuje pasażerów swoją wygodą. Moim zdaniem w 96-tkach na długie trasy na pewno przydałby się 5-bieg :)
Auto Grześka - cóż turystyka przez duże T z nutką sportu i lat '80. Bo to auto już ostanie modelowo, rok '80 w charakterystycznym kolorze dla Jubilleum, pomrukująca V4 na gaźniku Solexa, automatyczne ssanie, zawieszenie sztywniejsze i pewniejsze niż w 96L co prowadzi do bardziej komfortowego prowadzenia auta.
Lekkie zacięcie sportowe po przez mega wygodne fotele już rodem z 99, kierownicę sport&rally. To auto po prostu prowadzi się perfekcyjnie. Zawieszenie pomimo, iż jest sztywne to nie jest tak extremalne jak w Jacka 96. Na pewno brakuje Grześkowi malutkiego detalu w tym aucie.... felg aluminiowych Ronal. Ale wszystko w swoim czasie.
Auto jest po prostu wygodne i precyzyjne.

Podsumowując:
67' V4 (Rally) - przez swoja rajdową duszę jest autem, do którego jak zostaniemy wsadzeni w kubełkowy fotel, nie pozostaje nic jak gaz, gaz i gaz. Delektujemy się precyzyjnym prowadzeniem, super brzmiącym silnikiem i wydechem, twardym zawieszenie pokazującym co to skromne auto potrafi na krętych drogach.

'76 V4L - auto na spokojne trasy, szczególnie jak się ma dzieci :), miły pomruk V4, miękkie komfortowe zawieszenie, przyjemne wnętrze. Polecam dla zestawu 2 + 2 dzieci.

'80 V4GL Super - auto jak nazwa wskazuje, super w długie trasy, fajnie brzmiący silnik, lekkie sportowe przejażdżki mile wskazane przy tym precyzyjnym zawieszeniu.

Mam nadzieję, iż po tej krótkiej relacji osoby które chciały by posiadać 96 w wersji V4 będą miały łatwiej przy wyborze auta dla siebie.

IV Międzynarodowy Świętokrzyski Rajd Pojazdów Zabytkowych

W dniach 25-27 kwietnia 2014 r. odbył się IV Międzynarodowy Świętokrzyski Rajd Pojazdów Zabytkowych, zorganizowany przez zaprzyjaźniony Automobilklub Kielecki. Wzięliśmy w nim udział wraz z Tomem, jadąc granatowym krótkim noskiem, zresztą jedynym dwusuwem wśród dwuśladów, co powodowało dużą sympatię wśród publiczności.
Bazą rajdu był Hotel Przedwiośnie, pięknie położony na szczycie Ameliówka, skąd rozciągał się wspaniały widok na pagórkowatą okolicę. Program imprezy był bardzo ciekawy i urozmaicony, zawierał zarówno próby sportowe, jak i wiele atrakcji turystycznych. Rajd rozpoczął się dwoma próbami szybkości na fragmencie Toru Kielce w Miedzianej Górze. Startowaliśmy w bardzo mocnej stawce - miedzy innymi dwa grubo ponad 250-konne Porsche, dużo różnych Mercedesów Pagoda, SL, jeden S-klasa, Alfa Giulietta i Spider, Volvo 164 z sześciocylindrowym silnikiem, Triumph Spitfire, Citroen DS21, Datsun 240Z, Fiat 125p i 850 Sport, BMW z lat 90-tych - klasa była fatalnie dla nas zdefiniowana przez organizatorów (post 1960), więc mierzyliśmy się ze wszystkim, co prawie współczesne... Chyba jedynym autem w tej klasie, jakie miało słabszy silnik od naszego, był Maluch (Zaporożce nie dojechały z Ukrainy na tą próbę), a nie było chyba cięższej od naszego duetu załogi... Próba była rozegrana dwukrotnie na odcinku dużej pętli od dołu do agrafki, z kilkoma szykanami na slalom po drodze, w większości pod górę. Saabik ciągnął wspaniale i prawie nie zauważał szykan, dzięki czemu uzyskaliśmy za oba przejazdy 8 miejsce w klasie post 60, które uważamy za nasz realny sukces.
Podczas rajdu nie zabrakło różnorakich atrakcji turystycznych, w które niezwykle bogaty jest rejon Gór Świętokrzyskich - że wspomnę tylko o ruinach gigantycznego pieca w Samsonowie (gdybym nie wiedział, że to piec, to obstawiałbym romańskie zamczysko), wjazdu na kosmiczny teren kopalni odkrywkowej Kowale, i, jak też parku miniatur i linowego miasteczka w Krajnie. Jednak najciekawsze były dla nas wizyty w kieleckim Geoparku ze wspaniałą interaktywną wystawą dotyczącą okresu dewońskiego, przejazdu kapsułą do wnętrza ziemi oraz spacer z uroczą i rezolutną przewodniczką po kamieniołomie położonym u stóp góry Chełm, gdzie mieliśmy możliwość stąpania po odkrytych niedawno odciśniętych w skale śladach tetrapoda - pierwszego zwierzęcia, które wyszło z dewońskiego oceanu i rozpoczęło życie na lądzie. Zwiedziliśmy również niepowtarzalny architektonicznie kościół pod wezwaniem Św. Rozalii i Św. Marcina w Zachełmiu, a przesympatyczny ksiądz dokonał poświęcenia pojazdów uczestników rajdu. Przy naszym aucie zatrzymał się dłużej i... okazało się, że posiada on sporą wiedzę o pierwszych pojazdach firmy Saab! Ucięliśmy z księdzem miłą pogawędkę na Saabowe tematy, po której nasz wóz został poświęcony ilością wody, wzbudzającą zazdrość innych uczestników rajdu oraz aplauz zgromadzonych wiernych.
Próby sportowe były bardzo urozmaicone, w szalenie dowcipny sposób, nawiązujący do tradycji partyzanckich regionu, opisane w itinererze - np. rzut granatem do gniazd ckm-ów (butelka wody do opony z jadącego pojazdu), przejazd po zerwanym przez partyzantów moście czy rozbrajanie miny. Były też inne ciekawe konkurencje sprawnościowe - np. przejazd pomiędzy ułożonymi nieprzypadkowo pomidorami czy wchodzenie w asekuracji na jak największą ilość skrzynek po Coli - nie narzekaliśmy na brak urozmaicenia. Co trzeba podkreślić, wszystkie konkurencje były prowadzone w niesamowicie wesołej i życzliwej atmosferze, która była zasługą organizatorów i uczestników rajdu.
Konkurs jazdy na regularność wymuszał zachowanie prędkości 47 km/h, kontrolowanej na dwóch partyzanckich PKP-ach. Pomimo haniebnego błędu nawigacyjnego naszej załogi ślady tetrapoda szczęśliwie wyprowadziły nasz poświęcony pojazd na prawidłową trasę i spowodowały, że za tą próbę uzyskaliśmy 0 punktów karnych!
Niezwykle sympatycznym punktem rajdu była prezentacja pojazdów na kieleckim Rynku, połączona z odbywającym się w tym samym dniu Motosercem.
Podczas Balu Komandorskiego przygrywał nam rewelacyjny zespół jazzowy, a atmosfera znakomitej zabawy udzieliła się wszystkim. Przywieźliśmy III miejsce w klasyfikacji generalnej i II w konkursie wiedzy techniczno-historyczno-architektoniczno-geograficznej - tu musimy pochwalić się, że uzyskaliśmy ex aequo z dwiema innymi załogami komplet punktów z wszystkich zadań, a o naszym miejscu zadecydowało kryterium wieku (nie pamiętamy już, czy samochodu, czy naszego).
Saabik bardzo dzielnie znosił trudy rajdu i ze wspaniałym wyciem silnika piął się przez 3 wieczory serpentynami na nocleg na górze Ameliówka. Obyło się prawie bez strat oprócz fotela pilota, który został już pospawany i akumulatora, który został już zakupiony - no ale cóż może być bardziej widowiskowego, niż załoga odpalająca swój pojazd "na pych" przed konkursem elegancji?
Zdjęć zbyt wielu nie zrobiłem (jeździłem), Tom dość dużo ale stracił aparat w tajemniczych okolicznościach (tetrapod?). Prezentowane zdjęcia są autorstwa mojego, Ryśka Gargula, Gabrysi Krzysztofik oraz ściągnięte ze strony Automobilklubu Kieleckiego.
Impreza była świetnie zorganizowana, dużo jazdy, sprawnie odbywające się próby sportowe, odpowiednia ilość czasu na zwiedzanie ciekawych miejsc. Każdy (no, prawie) z uczestników coś wygrał, a bawili się wszyscy, bez zadęcia i zbędnej pompy. Poznaliśmy mnóstwo wspaniałych ludzi zarówno spośród organizatorów, jak i uczestników i na pewno wrócimy na rajdowe trasy perfekcyjnie przygotowane przez Komandora Rajdu Ryśka Krzysztofika i innych przyjaciół z Automobilklubu Kieleckiego, którym serdecznie dziękujemy za daną nam możliwość wspaniałego spędzenia czasu.
Naszym Saabowym kolegom i koleżankom polecamy ten rajd za rok, niechybnie nas tam spotkacie!
Bart&Tom

Spotkanie Tomek i Hubert

Mieliśmy spotkać się w szerszym saabowym gronie. Dotarło nas tylko dwóch, ale za to aż trzema SAABami! Tak się złożyło, że wszystkie były z 1961 roku i każdy reprezentował inny model: kombi 95, biały 96 i sportowy Granturismo 750.
;)
Tomek i Hubert

Youngtimer Warsaw- rozpoczęcie sezonu 2014

W tym roku zaproszenie organizatorów na uroczyste powitanie wiosny i rozpoczęcie cyklicznych spotkań w Warszawie przyjęła wyjątk1owa liczba miłośników oraz posiadaczy youngtimerów i nie tylko. Do wysokiej frekwencji przyczyniła się być może zmiana miejsca spotkania z placu pod Stadionem Narodowym na Moto-Park Rembertów na terenie Akademii Obrony Narodowej przy ul. Gen. Chruściela 103, gdzie obok muzealnych eksponatów Parku Militarnego Rembertów stanęło prawdopodobnie ok. 600 pojazdów. Taka liczba maszyn musiała spowodować korek w ulicy dojazdowej do AON-u i na samym jej terenie. Powstał mały chaos organizacyjny, ale ogólne wrażenie z imprezy było pozytywne.
Tak, jak na każdej z tego cyklu imprez, nasuwa się ten sam wniosek, iż pojęcie Youngtimer jest stanowczo za wąskie do ogarnięcia wszystkich aut uczestniczących w niedzielnym spotkaniu. Było sporo ładnie odrestaurowanych oldtimerów, youngtimerów, ale i masa samochodów, którym daleko do oryginału i po prostu zwykłych „plastików”, które nieoczekiwanie mogą stać się wkrótce klasykami. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
W Moto-Parku Rembertów pojawiła się okazała reprezentacja Jaguarów, w tym szczególnie oblegany, piękny E-type V12. Z wątków osobistych, miłym zaskoczeniem był przyjazd zielonego Jaguara Mark X z silnikiem 4.2 l z lat sześćdziesiątych, którym z Ulą w 2005 r. jechaliśmy do ślubu. Oprócz tego, jak zawsze dużo było przedstawicieli rodzimej motoryzacji, czyli Fiatów 126p i 125p, Warszaw oraz Polonezów, a także niemieckiej (Mercedesy, BMW, Ople i VW), amerykańskiej (Ford, Cadillac, Buick, Lincoln). Swoje stanowiska mieli polscy właściciele Mini, do których dołączyli goście z Łotwy z kilkoma Mini, Ładą oraz Saabem 99 i 9-3, co było nie małym wydarzeniem.
Niestety, w tym roku na rozpoczęciu sezonu 2014, Klub SAAB-GT Classic reprezentowały tylko trzy samochody: SAAB 96L V4 '76 Marcina, SAAB 96 GL V4 Super '80 (autora) i SAAB 900 T8 Special Edition 1989 Pawła.
Dla nas „saabowiczów” najważniejszym punktem tego dnia było jednak spotkanie z Jackiem i Anią oraz ich nowym nabytkiem – Saabem 96 V4 z 1967 r., zakupionym od Tadeusza. Na Youngtimer Warsaw przyjechali prosto z Kańczugi. Rozmów i radości nie było końca. Zobaczyć minę Jacka – bezcenne. Cóż więcej, życzymy sukcesów w rajdach!

Klasyczne Saaby w okolicach Wołomina i Kobyłki

Dość często w okolicach Wołomina i Kobyłki możemy spotkać klasyczne Saaby.

Saabowe przedwiośnie

Padało i wiało dwa dni. Nie było szans na jazdę Saabem. Nagle w niedzielę pod wieczór wyjrzało słońce, postanowiliśmy z Agnieszką ruszyć naszego Saaba 95 V4. Na dobry początek "nowej" klubowej strony przesyłamy przedwiosenne zdjęcia.
Agnieszka i Marek.